Po co nam świadectwa z paskiem
A propos świadectwowej dyskusji, jaka pojawiła się na facebooku, pod koniec roku, co całkiem zrozumiałe...
ja nie mam nic przeciwko chwaleniu się dziećmi i pokazywaniu świadectw, choć świadectwa swojego syna jeszcze nie widziałam i wszystko mi jedno co tam jest dokładnie napisane - jesteśmy w edukacji domowej, więc świadectwa są dostępne już, ale też nie ma oficjalnego zakończenia, więc nikt się nie spieszy by je odebrać.
Wiem, że było ok, bo to 2SP i anglik celująco, ale ja to wiem, bo kojarzę co umie, i nikt mi tego nie musi unaoczniać. Ale bogiem a prawdą, to mam taki trochę zgryz, bo mnie się swiadectwa zwłaszcza te z paskiem źle kojarzą z dzieciństwa (mam odruch wymiotny dziś połączony z jakimś sentymentem, bo jednak te świadectwa wciąż w teczce mam), z kuciem niepotrzebnym całkiem, z wyścigiem szczurów, i z miernym przekładaniem się tego wszystkiego na późniejsze doświadczenia profesjonalne, życiowe. Ale też się nie możecie tak buntować na te paski, bo skoro są oceny, testy, konkursy, zaliczenia, to są i paski i nagrody. Są zwyciężeni i pokonani. Bo taki system jest. Obudzona szkoła - świetna inicjatywa natomiast, przesłałam do poczytania w innym linku. Coś się zaczyna wszędzie dziać. I dobrze. Właśnie skończyłam czytać książkę neurobiologa - Wszystkie dzieci są zdolne.. No, właśnie. Wszystkie. Tylko nie wszystkie zdolności szkoła docenia.
Komentarze
Prześlij komentarz